piątek, 8 lutego 2013

Rozdział V

    Na ławce siedziałam dość długi czas nim chłopcy skończyli rozgrzewkę. To było dość śmieszne
patrzeć na ich załamane głowy i ciała które najlepiej poszły by już spać. Co chwila padali na ziemie. No to Anastasi dał im wycisk- pomyślałam obserwując ich. Nagle trener użył swojego żółtego gwizdka. W tym czasie drużyna zebrała się w kupie.Winiarski oraz Wlazły wyszli przed nich. Zaczęli wybierać swoją drużynę.
Był między nimi małe spory, ale w końcu jakoś tam się podzielili. Zagrywka Nowakowskiego. Był on z mojej prawej strony. Siedziałam bliżej ich drużyny. A co do serwu, to był dość mocny. Pewnie jak większość ich zagrywek. I tak dalej jakoś gra się toczyła. Było już 23:24, decydujący punkt dla drużyny Zibiego. Widać był jak napala się na zagrywkę. Ustawił się dobrze, jeszcze sprawdzał czy ma stopy równolegle ułożone. Rozśmieszyło mnie to trochę. Widać było, że taki towarzyskim meczem między sobą, przejmują się bardziej niż na jakimś najważniejszym meczu. ZB9 odchylił się prawidłowo, wyciągnął prawą rękę za głowę przygotowując się do dość mocnego  zdobytego punktu i zwycięstwa. I baahhh... Uderzył w piłkę. Lecz ona zamiast polecieć na boisko przeciwników spadła obok mnie. Złapałam ją do rąk i ścięłam w ich stronę. Nie wiem czy to można by było nazwać ścięciem, kojarzyło to się też z niedbałą zagrywką. No nic, piłka poleciała z powrotem na boisko. Stanęli wyryci patrząc się na mnie. Nie powiem, że to było fajne uczucie. Wręcz przeciwnie, nigdy nie lubiłam gdy ktoś się na mnie gapił. I to jeszcze z niezrozumiałego dla mnie powodu.
-Wow, masz parę dziewczyno!- Krzyknął Igła będąc pod wrażeniem. Jaka siła? Tosz ja nie mam żadnej siły. Zaserwowałam, bądź ścięłam, tak jak zwykle. Nie widziałam w tym nic nadzwyczajnego.
-Ale...To normalna zagrywka.- Powiedziałam uśmiechając się.
-Gdyby to była normalna zagrywka, to z takiej odległości nie uderzyłabyś taką wielką siłą na pole boiska.- Dopowiedział Winiar.  Wszystkiemu przyglądał się Andrea Anastasi. Ale mi było głupio... Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć, a co gorsz-zrobić.
-Nie przesadzajcie...- Machnęłam ręką mówiąc dość łagodnym, ale głośnym głosem.- Wystarczy aby zgiąć lewą nogę, ale tak troszeczkę, w czasie kiedy uderzamy piłką. Proste.
Cichy złapał piłkę, leżącą obok nogi Zibiego i chciał zrobić, to co ja powiedziałam. Jednak nie wyszło mu. Zeszłam szybkim chodem po schodach na dół, by im to zademonstrować.
-Patrz- rozkazałam - Nie zginaj nogi tak mocno, tylko troszeczkę.
Wziął piłkę i powtórzył to jeszcze raz, lecz teraz z moją bardziej szczegółową radą. Wszyscy z drużyny mnie obserwowali. I nagle plasskk... Piłka tak mocno uderzyła w ścianę naprzeciwko, aż wróciła do właściciela. Wszyscy zaczęli się uśmiechać i po kolei brać piłki. Wszystkim to nieźle wychodziło. Już miałam wracać na górę, w sensie tam gdzie siedziałam, kiedy uderzyłam w AA obracając się.
-Jestem pod wrażeniem. Nie wiedziałem, że grasz w siatkówkę. I to jeszcze jak grasz w siatkówkę.- Powiedział uradowany po angielsku dając nacisk na 'jak'.
-To nie jest takie trudne. Wystarczy podzielić kąt nachylenia ciała na symetrie miejsca, w które chce się uderzyć, ale trzeba pamiętać o stopnia...- Skończyłam widząc, że ich trener niczego nie rozumie.- Mniejsza o to. Po prostu lubię dość fizykę. I jak widać, może ona się nie przydać tylko w szkole.
Uśmiechnął się i odszedł. Ja również wróciłam na swoje miejsce. Chłopcy byli pod wrażeniem tego, co im pokazałam i przez resztę treningu to ćwiczyli.
   Z czasem, wszyscy załapali o co chodzi w nowej 'taktyce'. Znaczy prawie wszyscy. Piotrkowi
non stop nie wchodziło. Na wykonanych tym sposobem ok 20, 25 zagrywek mu wyszły tylko ze cztery. Trener zwołał ich do siebie. Coś tam im mówił, ale szczerze-nic nie słyszałam. Wszyscy wpatrywali się w niego czekając, kiedy powie kochane przez nich słowa 'możecie już iść'. I to po chwili nastąpiło. Wybiegli z hukiem z sali. Już prawie opuszczałam miejsce kiedy zawołał mnie do siebie Anastasi.
-O co chodzi?- Zapytałam będąc już na przeciwko niego.  Z bliska wydawał się inny. Tkz. był jak by niższy i widać było o wiele, wiele więcej zmarszczek. No czego tu się dziwić ma już około 50 lat.
-Słuchaj Agnieszko, mam do ciebie dwie sprawy. Pierwsza to taka, że bardzo, ale to bardzo dziękuję ci za wskazówki dla chłopaków. Mogłabyś nam pomóc? W sensie, że wymyślić jeszcze jakieś przydatne rzeczy. -Powiedział AA- Oczywiście nie za darmo.- Dodał po chwili z uśmiechem.
-Nie ma sprawy. Pogłówkuje coś i na pewno dam panu znać. A pieniędzy za to nie chcę, to będzie dla mnie przyjemność pomóc reprezentacji.- Uśmiechnęłam się, Anastasi również. Widać było, że jest zadowolony.
-A ta druga prośba?- Dokończyłam czekając na jeszcze trudniejsze zadanie.
-A tak... A no widzisz, bo to co im pokazałaś, było świetne-jak już mówiłem. Tylko jest problem, bo Piotr Nowakowski nie może tego jakby pojąć. I w związku z tym, jako że za 2 tygodnie wakacje pomyślałem że mogłabyś mu pomóc. Jeżeli chodzi o sprawę z rodzicami to na pewno się dogadam. Zostałabyś tutaj, w jakimś hotelu... No i może byś mu pomogła, w sensie, że potrenować z nim i tak podobnie. Co ty na to ?- Zapytał z wielką nadzieją. Nie mogłam odmówić. Byłam tym podekscytowana. Dałam jeszcze trenerowi swój numer jak i rodziców by mógł się jakoś skontaktować.
   Uśmiechnęłam się powiedziałam po cichu coś w stylu 'do widzenia' i wyszłam. Ruszyłam prosto
do szpitala.Oczywiście Andrea Anastasi zaproponował podwózkę, ale odmówiłam.  Pogoda była piękna,
a ja lubiłam tak spacerować. Dość szybko doszłam do wyznaczonego celu, 'zameldowałam' że już jestem i od razu rzuciłam się na swoje wyrko.
-Obiad!-Krzyknęła jedna z salowych budząc mnie przy okazji. 'Ci ludzie nie dadzą ci spokoju'.


_______________________________________________________________________-
I jak się podoba ?? Mi nie koniecznie ;c
Są to moje wypociny z dłuższego czasu. Podchodziłam do tego parę razy, dla tego trochę taki kiepski...
EH.. mówi się trudno ;)
Pozdrawiam i dziękuję za komentarze! ♥
+FEEEEEEEEEERRRRRRRRRRRIIIIIIIIIIIIIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE ♥ ♥ ♥


ZAPRASZAM NA FANPAGE (na fb dla nie skojarzonych xd) Bo z zamiłowaniem do siatkówki trzeba się urodzić



6 komentarzy:

  1. Mi się bardzo podoba ;) Czekam na kolejny ;)
    Zapraszam w wolnej chwili do mnie http://peryferiesiatkarskie.blog.pl/2013/02/07/rozdzial-21-kolejne-zmartwienie/

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się i czekam z niecierpliwością na kolejny! Kończący ferie pozdrawiają Tych, którzy je właśnie zaczynają ;) A u mnie nowy rozdział - 11 już :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ma to jak dobry koniec rozdziału :D
    Jak dla mnie - świetny, tak jak i wcześniejsze. Czekam na kolejny, a w międzyczasie zapraszam tutaj : http://volleyballinmyheart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Helou super rozdzial, prosilas mnie o informowanie cie kiedy dodaje nowe rozdzialy wiec, informuje cie ze dodalam nowy rozdzial :D

    OdpowiedzUsuń
  5. dodałam nowy rozdział ;) zapraszam :D

    OdpowiedzUsuń