niedziela, 27 stycznia 2013

Rozdział IV

   Również zaśmiałam się, na dość czerstwy, ale nie obraźliwy komentarz Igły. Po za tym
zaimponowało mi zachowanie Michała. Dość się oburzył, gdy  Krzysiek zaproponował dla żartów zostanie w moim pokoju, kiedy mam się przebierać. Złapałam jedną z bluzek, które leżały na czarnej, dość małej torbie. Pewnie rodzice mi ją przywieźli.
-Tak, ta chyba będzie najlepsza.- Powiedziałam przebierając ubrania, które mama mi wybrała. Było wiadome, że włożyła mi same golfy i bluzeczki dla dzieci. Jestem już przecież  na pierwszym roku studiów.
Ale do niej to nie dociera. Najlepiej by było gdybym została jej małą córeczką do końca życia. Ale tak się nie da. Na te wakacje miałam zamiar zacząć szukać dla siebie jakiegoś niewielkiego, ale własnego lokum. Miałam trochę oszczędności. Na wydatki takie jak jedzenie, woda, gaz by starczyło. Pozostaje tylko kwestia czynszu. Ale tu już miałam nadzieję, że rodzice by mi pomogli.
   Nałożyłam dość luźną, czarną koszulkę zespołu Metallica. Zaczęłam poszukiwać spodenek.
Przewaliłam parę par dżinsów, a szortów brak. No chyba nie wyjdę w pogodę 31 stopni Celsjusza w czarnej koszulce i długich rurkach.
-Długo jeszcze?- Zapytał Wlazły. Prawdopodobnie wszyscy siedzieli na podłodze opierając się o moje drzwi, reszta za pewne o ścianę. Nic się nie dziwie, im też pewnie gorąco.
-Już zaraz...-Powiedziałam łapiąc za parę nożyczek znajdujących się w piórniku, rodzice sądzili, że przywożąc mi książki będę się tu uczyć. Wzięłam jedną z nogawek do ręki po czym energicznym ruchem przecięłam ją. Równie to samo zrobiłam z drugą. Naciągnęłam je na siebie łapiąc dość starą nokię do ręki po czym włożyłam ją do tylnej kieszeni. Szybko resztę ubrań wraz z obciętą resztą spodni schowałam do torby. Otworzyłam drzwi przy czym uderzyłam lekko- chodź oni uważali, że boli ich niemiłosiernie- w głowy.
-O jej... Przepraszam panów.- Powiedziałam nie będąc jeszcze pewna jak mam do nich mówić. Wstydziłam się jeszcze trochę ich obecnością.
-Po pierwsze, nie jesteśmy panowie.- Odezwał się Cichy Pit.
-Po drugie, boli nas jak cholera, więc będziesz musiała nas pocałować w czółko.- Ciągnął  Ignaczak.
-A po trzecie...To był rewanż.- Zakończył Winiarski uśmiechając się. Ta...'Święta Trójca'- pomyślałam patrząc na ich bezbronne buźki proszące się o prośbę Krzyśka.
-Niech Wam będzie.- Powiedziałam po kolei przeskakując każdego z nich, krótkim buziaczkiem w głowę.
-Ej to nie fer. A my?!-Oburzył się Zibi spoglądając na Świętą Trójce zadowoloną jak mali chłopcy. Zaśmiałam się lekko i ruszyłam po schodach. Za mną cały tajfun. Zanim Igła, Winiar i Pit obejrzeli się, że ruszyliśmy w drogę minęło ze 2 min. Szybko dogonili nas i ruszyli do mnie na sam przód potrącając przy tym resztę chłopaków z drużyny.
-Ej Ej! Ja z nimi rozmawiałam.- Powiedziałam patrząc z pretensje na spóźnialskich. Zatrzymałam się na chwilkę, aby znów znaleźć się w gronie reszty drużyny. Z nim świetnie mi się rozmawiało więc chciałam to dokończyć. Chodź trochę miałam poczucia winy, bo chłopcy z bardzo smutną miną odeszli na sam koniec.
   Po około 10 min doszliśmy na hale, w której miał być trening. Dość szybko się tam znaleźliśmy,
bo to nawet nie było tak bardzo daleko. Stanęliśmy przed drzwiami, które otworzył mi Jarosz, zaraz obok niego znalazła się moja 'kochana' święta trójca odciągając Kubę od drzwi, by wyszło, że to oni mi je otworzyli. Wywróciłam oczami po czym weszłam. Znaleźliśmy się już przy końcu korytarza prowadzącego do sali, kiedy nagle poczułam lekki powiew. Obejrzałam się i zobaczyłam, że drzwi są otwarte.
-Michał z Igłą i Pitem tak się garnęliście do otwierania drzwi, teraz je zamknijcie. -Powiedziałam lekko się śmiejąc. Reszta drużyny również uczyniła to co my. Chłopcy z grymasem wrócili zamknąć drzwi.
   Znaleźliśmy się na dość dużej sali. Na przeciw na jednej z ławek siedział Andrea Anastasi
 wypełniający jakąś kartkę. Zbliżyliśmy się do niego. Przez chwile nie zwracał na nas uwagi po czym lekko uniósł głowę.  Szybko wstał, opuścił trochę dresową bluzę po czym zaczął wydawać pierwsze 'rozkazy'.
-Szybko rozgrzewka, Zibi poprowadzisz! Następnie poćwiczycie ścinanie, zagrywkę. Każdy przynajmniej 30 udanych.-Na te słowa cała drużyna zaczęła krzyczeć charakterystyczne 'nieee' ciągnąć, by ich kołcz zmienił zdanie-Uspokójcie się! Na koniec zagracie towarzyski meczyk.Michał z Mariuszem wybierają. Jakieś pytania ?
-Taa...Bo Winiara nie ma.-Powiedział Kurek rozglądając się z chłopakami. Widać było, że chcieli im dopiec.
-Jak to nie ma?Widzę, że Piotra Nowakowskiego oraz Krzysztofa Ignaczaka również nie ma- Stwierdził Anastasi oburzając się tymi słowami. Robił się już powoli zły. Można było poznać, że to nie był jego jeden z najlepszych dni. Złapał się rękoma za biodra widząc zguby. Nie śpieszyli się. Wymieniali między sobą słowa. Nagle zobaczyli, że AA na nich patrzy. Szybko ruszyli się w bieg.
-Dobrze, że was tak ciągnie do biegania. 50 okrążeń po sali!- Krzyknął trener. Teraz to był już w pełni zdenerwowany  Z tego co mi chłopcy mówili gdy rozmawialiśmy idąc na trening, on często miewał tkz. 'złe dni', w których lepiej było mu nie podpaść. A tu pech...Oni się kolejny raz mu narazili.
Wszyscy zaczęli biegnąć na rozgrzewkę. Z ich całego tłumu zostałam tylko ja. Anastasi trochę się zdziwił gdy mnie ujrzał po czym sobie przypomniał co tu robię.
-O witaj Agnieszko. Siądź sobie gdzie ci będzie wygodnie.-Powiedział wskazując miejsce na trybunach.
-Dziękuję.- Odparłam idąc w stronę ławeczki znajdującej się najniżej. Siadłam. Zobaczył to Michał po czym przyspieszył biegu prawdopodobnie by pokazać jaki to on jest 'silny' itp. Jednak przy mnie się zatrzymał.
-Może chcesz się przyłączyć?- Zapytał nachylając się nade mną. Z jego włosów, jak i z reszty ciała ściekał pot.
-Nie dzięki... Posiedzę tu. Potem pogadamy.- Powiedziałam uśmiechając się do niego. Za chwilę dogonił go Cichy Pit i Igła. Ich rozmowa była zacięta. Dokładnie nie było można zrozumieć, ale o coś się kłócili, bo co chwila się zatrzymywali i wymachiwali rękoma. Zaśmiałam sie lekko-bo to dość dziwnie wyglądało- po czym wyjęłam telefon. Zaczęłam pisać SMS do Eweliny:
Hey Ewelina.
Co u ciebie słychać ;>? 
Ja właśnie jestem na treningu reprezentacji Polski ! :D :D
Pozdrów Pawła i Bartka :)

Za chwilę otrzymałam wiadomość:
Hej hej :D
U mnie jakoś leci, powiem Ci, że ten Bartek jest nawet spoko;p
Jej, to cieszę się i Twoim szczęściem! ;*
Bartek? Przecież, ona nie kochała się trochę w Pawle? Ja jej już wg nie rozumiem...



_________________________________________________________

I jak się podoba ? Dla mnie średniawy...
Oczekujcie kolejnego za ok 2 dni !
Pozdrawiam ♥










piątek, 25 stycznia 2013

Nominacja do LIEBSTER AWARD

Jest to nominacja otrzymywana od innego bloggera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest ona przyznawana blogom mniejszej ilości obserwujących, dając możliwość rozpowszechnienia. Po otrzymaniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby , która cię nominowała. Następnie nominujesz 11 ( nie można jednak nominować osoby która nominowała ciebie) oraz zadajesz im 11 pytań. Ja zostałam nominowana przez http://volleyballinmyheart.blog.pl/





          Pytania & Odpowiedzi

1. Dlaczego założyłaś/eś bloga?
Lubię pisać tego typu opowiadania + jest do dobre zajęcie na nudę ;)

2. Czy tematyka Twojego bloga łączy się jakoś z Twoim życiem?
Oczywiście, że tak. Kocham siatkówkę.

3. Wspiera Cię ktoś w tworzeniu bloga?
Tak. Przyjaciółki.

4. Co jest Twoją największą pasją?
Hmm... Granie w siatkówkę itp. ; Spotykanie się z przyjaciółmi ;
komponowanie utworów.

5. Z jakim zawodem chcesz wiązać przyszłość?
Nie mam pojęcia : D

6. Chcesz wyjechać gdzieś zagranicę? Gdzie?
Na wakacje owszem. Do Włoch, gdzie mieszka moja przyjaciółka.

7. Jesteś zadowolona/y ze swoich postów?
Sądzę, że mogłyby być lepsze.

8. Ile czasu zajmuje Ci pisanie jednego posta?
Ok. 2 dni.

9. Chcesz, by Twój blog był bardziej rozpowszechniony?
Każdy chyba tego chce :)

10. Jaki film ostatnio obejrzałaś/eś?
Ted xd

11. Jak sądzisz, dlaczego akurat Twój blog nominowałam?
Sądzę, że najzwyczajniej troszkę Ci się podobał :)

Teraz lista blogów, które nominuje ja :
1) http://siatkawsercu.blogspot.it/
2) http://siatkowkanawesolo.blogspot.com/
3) http://siatkowkajestnawetwsercu.blogspot.it/
4) http://i-bez-wzgledu-na-wszystko-graj.bloog.pl/
5) nasza-siatka.blogspot.com
6) http://spala-adventures.blogspot.com/
7) http://siatkarska-strzala-amora.blogspot.com/
8) http://volley-ball-bambino.blog.onet.pl
9) http://pamietasz-ostatnie-wakacje.blog.onet.pl
No i dalej nie znam :)
   

                                                                      Pytania
1. Co zainspirowało Cię to założenia bloga ?
2. Czy sądzisz, że nie długo pożegnasz się z blogowaniem ?
3. Skąd bierzesz inspiracje na rozdziały/ notki ?
4. Czym zajmujesz się w wolnych chwilach ?
5. Czy Twoi znajomi/przyjaciele wiedzą o tym, że prowadzisz bloga ?
6. Masz znajomych/przyjaciół, którzy również podzielają Twoją pasję ? (siatkówkę )
7. Twoje największe, siatkarskie marzenie ?
8. Czy swoją pasje wiążesz z pracą w przyszłości ?
9. Co byś chciała/ał zmienić na swoim blogu ?
10. Opisz siebie 3 słowami.
11.Sądzisz, że zasługujesz na nominacje ?





________________________________________________________________
Juhuu ! *.* Mam nominacje :)
Chcecie następny, IV, rozdział ? To komentujcie !
Pozdrawiam ♥





wtorek, 22 stycznia 2013

Rozdział III

     Rozejrzałam się w koło, lecz nigdzie nie było miejsca abyśmy mogli razem w czwórkę usiąść.
Wolne siedzenia były na 1 lub 3 osoby. A przecież nie zostawilibyśmy nikogo. Jako że staliśmy na samej górze na schodach, postanowiłam na nich zejść i się rozejrzeć. Raz w lewo, raz w prawo kręciłam oczami.
Lecz nadal nic. Po prostu się spóźniliśmy i teraz było trzeba szukać miejsc. Zeszłam jeszcze niżej. Zanim się obejrzałam znalazłam się prawie że na samym dole. Od siatkarzy dzieliły nas 3 rzędy. 
-Zajebiste miejsce...- Powiedziałam sama do siebie rozglądając się za moimi 'towarzyszami'.  Spotkałam się wzrokiem z Bartkiem i Pawłem. Ewelina stała parę rzędów za nimi. Postanowiłam do nich podejść. Szybkim krokiem szłam w górę po schodkach. Obejrzałam się. Zauważyłam jak Michał Winiarski serwuje. 'Słodki jest'- pomyślałam sobie i odwróciłam wzrok. Musiałam szybko dojść do chłopaków i Eweliny, by ktoś nam miejsc nie zajął. Zrobiłam zaledwie 1 krok kiedy poczułam uderzenie w głowę. Nagle się przewróciłam.
[...]
   Obudziłam się. Gdzie ? Nie miałam pojęcia. Otwierałam powoli oczy. Zauważyłam stojących na de 
mną Pawła, Bartka, Ewelinę i jakąś pielęgniarkę. Całe to pomieszczenie było jasne. Jedynie byłam pewna, że nie jestem już na trybunach. 
-Coo...? Co się stało?- Zapytałam unosząc trochę głowę. W tej również chwili pielęgniarka złapała mnie za nią przytrzymując mi zimny okład na czole.
-Dostałaś piłką w głowę na meczu i do tego przewracając się uderzyłaś czołem o kant schodów. - Powiedziała Ewelina siadając bokiem obok mojego łóżka.
-A gdzie... ja jestem ?
-W szpitalu w Bełchatowie. Nie martw się, powiedziałam Twoim rodzicom, że zatrzymałyśmy się u Bartka babci. I nie, nie skłamałam. Na prawdę tam byliśmy. Znaczy my tak, ale ty tutaj leżysz od dwóch dni.
-Od dwóch dni ? Ale jak to..? Przecież mecz. Nie obejrzałam ?- Zapytałam z żalem spoglądając na raz na Ewelinę, raz na Bartka siedzącego na fotelu obok Pawła, a raz na pielęgniarkę, która sprawdzała chyba jakieś kroplówki. Nie wiedziałam sama. Bądźmy szczerzy, nic nie wiedziałam, bo od meczu byłam nie przytomna.
-Proszę pani, ale dlaczego jestem w szpitalu ? Tylko się uderzyłam w głowę..
-Gdyby to było TYLKO uderzenie w głowę, to byś tu nie leżała. Uszkodziłaś płat nerwowy. I to, że dzieciaki nie poinformowały Twoich rodziców, nie znaczy, że szpital też nie. Dzwoniłam do nich. Byli wczoraj rano. Dzisiaj też przyjadą.- Powiedziała pielęgniarka szokując mnie tym, że rodzice już o tym wiedzą. To było pewne, że nie puszczą mnie już na żaden mecz. To było pewne.  Nagle do pokoju weszła cała reprezentacji. Na czele z Winiarskim. Trzymał kwiaty w ręku. Moja mina nagle nabrała blasku. Na nie szczęście w progu zatrzymała ich pielęgniarka.
-Przykro mi, nie możecie tu wejść.- Powiedziała stając im na drodze.
-Ale proszę pani. My musimy. Bo to jak by ten... No ja ją uderzyłem tą piłką.- Powiedział Michał Winiarski robiąc coś w rodzaju 'smutnych oczu' do pielęgniarki.
-Dobra, ale tylko na chwilę.
Uradowani weszli. Sprawca mojego wypadku wręczył mi kwiaty.
-O jej... Dziękuję. Ale nie było trzeba.
-Było było. No wiesz... Bardzo cie przepraszam, za to uderzenie. Nie było to celowe. Zrozum. Po prostu piłka nie poleciała w tą stronę... 
-Dziwne..- Wpiął mu się w rozmowę Kurek śmiejąc się pod nosem.
-Milcz !- Powiedział Winiar trochę śmiechem trochę na poważnie.- No więc, wybaczysz ?
-No jasne. Tosz nic się takiego nie stało.- Odpowiedziałam po czym przytulił mnie. To było piękne uczucie. Było warto oberwać piłką i doznać tego pięknego uczucia.
-A najlepsze jest to, że mam nowy filmik !- Powiedział Igła wyjawiając się z tłumu całej reprezentacji.
-A tak, ja jestem Michał. - Podał mi rękę Winiar z tym swoim słodkim uśmieszkiem.
-Agnieszka... - Powiedziałam odwzajemniając uścisk dłoni. 
     Zaczęła się nie zręczna cisza. Zastanawiałam się, czemu przyszła do mnie aż cała reprezentacja Polski, w końcu przecież to był mecz Skry. Pewnie Winiar nie chciał być sam. A oni... To tak jak by jedna rodzina. Jednak moje rozmyślenia przerwał jakiś hałas. Przedzierając się przez wszystkich siatkarzy,
wtargnęła mama. Za nią szedł tata. Już po mojej głowie chodziły myśli klęski.
-Cześć mamo... - Powiedziałam nie chętnie spoglądając na moją mamę, która złapała się pod bogi.
-No witaj Agnieszka.Jak tam mecz ci minął?- Zapytała jeszcze z większą grozą. Mój tata to wyczuł i aby nie pogorszyć sytuacji odsunął się parę kroków. Spojrzałam na Igłę. Na szczęście wyłączył kamerę. Całe szczęście. Ale było coś gorszego. Michał się oddalił. Z drugiej strony to i lepiej. Wcale nie chciałam aby się temu przyglądał. Nagle nie wiem czy z pełną chęcią czy nie zbliżył się do mojej matki.
-Ja pani wszystko wytłumaczę. To po prostu była nie udana zagrywka. Uderzyłem ją piłką... No ale nie chcący. Ale jeżeli ma być kogoś wina, to z pewnością moja, a nie Agnieszki. - Powiedział co chwila patrząc w dół. To dopiero było poświęcenie. Znaczy, to była jego wina. Ale wcale nie musiał się do tego przyznawać. W tej jakże chwili dołączył do nas Andrea Anastasi. Powtórzył prawie że dokładnie to co 
Michał Winiarski, spoglądając do chwila na niego z pogardą. Dodał jeszcze, że może pokryć jakieś poszkodowania związane z tym co się wydarzyło.
-Nie nie nie, nie róbmy z tego afery. Nic mi nie jest.- Przerwałam propozycje AA z uśmiechem na twarzy. Nie chciałam żadnych pieniędzy, ponieważ nie jestem smutna. Jeden- w końcu poznałam jednego z siatkarzy, ba poznałam, nawet się do niego przytuliłam. Dwa- prawdopodobnie wystąpię w jednym z filmików zamieszczanych na YouTube'ie przez Ignaczaka. Trzy- chociaż obejrzałam pierwszy raz kawałek meczu na żywo. Mimo nieustannego bólu głowy, byłam szczęśliwa.
-Wpadniemy później.- Powiedział Winiar mrugając mi okiem.
    Rodzice posiedzieli u mnie jeszcze z 2 godziny. Musieli się zaraz zbierać, bo była 18, a mają jutro
 na rano do pracy. Rozmawialiśmy między innymi o tym, czy kiedykolwiek pojadę jeszcze na jakiś mecz. Ba, czy pojadę w ogóle do Bełchatowa. Ale jako, że za 2 tygodnie miały być wakacje, możliwe, że ubłagam mamę na następny wypad. Ewelina z Bartkiem zabrała się z moimi rodzicami. A po Pawła przyjechał ten jego wójek, brat, kuzyn czy kto to jest.
   'Wpadniemy później'- myśli te chodziły mi cały czas po głowie. Później, czyli kiedy ? Byłam
ociupinkę rozdrażniona. Nie lubię, jak ktoś ma mnie odwiedzić a nie wyrazi się kiedy dokładnie. A może powiedział tak tylko dla tego, bo tak wypada. Mam na dzieję, że nie. Moje rozmyślenia na ten temat trwały dość długo. Zasnęłam.
     Nastał ranek. Promienie słońca wdrapywały się przez moje okno. Mimo to, to nie one mnie obudziły.
-Wstawaj śpiąca królewno!- Tak, to mnie obudziło. Pełni zaspania na początku nie rozpoznałam kogo to głos.
-Oj mamo... Jeszcze 5 minut...- Wydobył się z moich ust głos jak bym nie spała z tydzień. Usłyszałam jakieś chichotanie.
-Nie jestem twoją mamą, ale mogę być mężem, jeżeli już.- Powiedział śmiejąc się Winiar. Dopiero wtedy go rozpoznałam. Nadal wszyscy się śmiali. Może dla tego, że byłam na pół rozkryta. I mimo to, że byłam w spodenkach, więc zobaczyli moją prawą nogę, ujrzeli również pomarańczowe skarpetki w żabki. Rozpoznając to, że to widzą przykryłam się kołdrą.
-Anastasi powiedział, że w ramach przeprosin możesz przyjść na nasz trening. Rozmawiał z twoimi rodzicami i się zgodzili.- Ciągnął Michał swoją wypowiedź.
-Na prawdę ? To fantastycznie!- Odpowiedziałam na jego prośbę. Byłam zachwycona.- Ale teraz musicie wyjść, bym się mogła ubrać.
-Nie przeszkadzasz nam. Chętnie popatrzymy.- Rzucił Igła wyciągając swoją kamerę. Wiadomo było, że powiedział to dla żartu ale Winiar się oburzył i wyprowadził ich wszystkich z mojego pokoju.


_____________________________________________________________
I jak ? Sądzicie, że będzie coś między Agnieszką a Michałem ?
Co na to Bartek ?
ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA ♥ I POZDRAWIAM


piątek, 18 stycznia 2013

Rozdział II



   Prądu nadal nie było. Sobota-jedyny dzień, w którym mogę sobie obejrzeć jakiś mecz
normalnie w telewizji. I na przekór dzisiaj nie miałam jak. Tak mniej więcej wyglądały moje przemyślenia po przebudzeniu się. Byłam jeszcze bardzo zaspana. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Zeszłam na dół i je otworzyłam. Przede mną stała Ewelina.
-Co ty tu robisz... Jest dopiero 9.- Powiedziałam po czym ziewnęłam.
-Nie uwierzysz ! Mam bilety na mecz SKRA Bełchatów z Delectą Bydgoszcz !-Zawołała pokazując 4 bilety, które trzymała w ręku.
-Co? Skąd je masz ? I dlaczego aż 4 ?- Zapytałam pełna podniecenia prowadząc ją do pokoju.
-To miała być niespodzianka. Wygrałam je. A 4 dlatego, że ktoś jeszcze z nami idzie.
-Dziękuję ci kochana ! A kto ?
-Bartek i Paweł. Powinni być za 10 min. . 
-Bartek ?!- 
-No tak... Mówił, że go bardzo polubiłaś.
-Tak, jasne...- Powiedziałam ironicznie. Nie chciałam iść tam z moim nowym partnerem, no ale bardziej zależało mi na meczu. Byłam taka szczęśliwa. Nigdy nie przypuszczałabym, że pojadę na mecz. Mama nigdy mi nie pozwalała, bo bogaci nie byliśmy abym jeździła na jakieś mecze. 
   Minęło 20 min., a nie 10 zanim chłopcy się zjawili. Wpuściłam ich do domu po czym zorientowałam się, że nadal jestem w piżamie.
-No to ten... Wy idźcie do Eweliny. A ja... Pójdę się ubiorę.-Szybko ruszyłam do szafy wyjmując z niej koszulkę kibica Skry, którą kupiłam na aukcji około rok temu. Narzuciłam ją na siebie w łazience po czym wciskając w siebie parę dżinsów zeszłam na dół. Przy schodach stał Bartek.
-To dla Ciebie.- Wręczył mi różę po czym uśmiechnął się śmiejąc się lekko.
-O jej...Dziękuję. A z jakiej to okazji ?- Zapytałam wąchając czerwony pąk.
-Myślisz, że dlaczego spóźniłem się z Pawłem ?
-No nie wiem... - Uśmiechnęłam się po czym razem z nim weszłam do pokoju. Ewelina również dostała różę, prawdopodobnie od Pawła. Nie sądziłam, że Bartek będzie miły. Wydawał się...'Groźny'.
-No dobra... Chodźcie do mnie na górę, zrobimy jakiś plakat.- Powiedziałam zapraszając ich
do swojego pokoju. Weszliśmy po schodach po czym do mnie. Wyciągnęłam z szafy rulon żółtego papieru. Złapałam w rękę czarny marker. Zaczęłam się zastanawiać.
-Co napiszemy ?- Zapytałam opierając brodę na dłoni. Spojrzałam po kolei na każdego kto siedział na przeciw mnie.
-To może ten tekst z piosenki... Jak to było ?- Powiedziała Ewelina próbując przypomnieć sobie ten zwrot.
-Mamy żółte serca, w których płynie czarna krew. Bo to SKRA Bełchatów, bo to SKRA Bełchatów jest. - zanucił Bartek uderzając ręką w nogę w takt rytmu piosenki. Każdy z naszej czwórki zrobił niesamowitą minę. Po pierwsze radocha była z tego, że w końcu mamy pomysł na hasło, a po drugie Bartek miał niesamowity głos. Po naszych minach, trochę się speszył.
-Tsa...To robimy to ?- Zapytał łapiąc do ręki markera. Napisał te dwa zdania po czym spojrzał na mnie. Prawdopodobnie zauważył, że cały czas się na niego gapiłam. Ale nic nie poradzę. Na początku go nie lubiłam, wydawał się taki... Za bardzo pewny siebie. Ale teraz widzę, że jest nawet słodki.
-To jedziemy ? Mój kumpel nas podwiezie. Powinien być już pod domem. - Stwierdził Paweł wyglądając przez okno. Wszyscy szybko się zebraliśmy i po chwili siedzieliśmy już w dość dużym ale za to brudnym vanie. Mówi się trudno, ale mimo to mieliśmy jakiś dojazd. Nic mi dzisiaj nie zepsuje humoru.
                                                                      ***

    Droga do Bełchatowa zajęła krócej niż sądziliśmy. Po upływie półtora godziny dojechaliśmy
na miejsce gdzie planowaliśmy, że będziemy ok 40 min. później. Dla mnie to i troszkę lepiej. Z jednej strony mogę zwiedzić to dość piękne miasto, a z drugiej- nie wiem czy wytrzymam ten czas kiedy cokolwiek zrobię będę podekscytowana tym, że zaraz wkroczę na trybuny siatkarskie gdzie miał rozegrać się mecz mojej ulubionej drużyny siatkarskiej.
   Wysiedliśmy z vana Michała- kumpla Pawła. Mieliśmy wielkie chęci aby gdzieś pójść, ale gdzie ?
Przecież nie znaliśmy tej miejscowości. Gdyby Michał od razu nie odjechał pokazały nam okolice, bo ponoć tu mieszka jakaś jego ciotka ze strony dziadka, albo chociaż pożyczył by nam którąś z map, które wszystkie ok. 50 trzymał w schowku. Sądzę, że nawet ich nie używał. Najwyraźniej musieliśmy sobie sami poradzić. Drogę na halę znaliśmy plus mniej więcej Ewelina wiedziała gdzie jest pobliski sklepik. Po tym jak nam to oznajmiła szybko szliśmy razem z nią, w stronę którą nam wskazała, ponieważ byliśmy spragnieni.
Po upływie paru minut znaleźliśmy się przy kiosku.
-Macie jakieś drobne ?- Zapytałam wkładając raz jedną, raz drugą rękę do kieszeni spodni próbując wyjąć drobniaki.
-Ja mam dwie dychy.-Powiedział Bartek wręczając mi dwa, dość pogięte, nominały o wartości 10 zł. Uśmiechnął się do mnie, po czym ja również to odwzajemniłam. Podeszłam do okienka, w którym wyglądała kasjerka w średnim wieku trzymając papierosa w jednym ręku. Druga ręka była zajęta przewracaniem przed tygodniowej gazety.
-Dzień dobry. Poproszę jedną butelkę wody gazowanej i paczkę czipsów.- Oznajmiłam kobiecie kładąc na blat pieniądze. Spojrzała na mnie od dołu do góry po czym wstała swoją za przeproszeniem wielebną dupą i sięgnęła jedynie po czipsy, bo wody stały obok niej. Schowała moje, konkretniej Bartka, pieniądze po czym zajęła się swoją 'pracą'.
-Łap, potem Ci oddamy.- Powiedziałam wręczając Bartkowi resztę z zakupionych rzeczy. Usiedliśmy wszyscy w czwórkę na dość starej ławeczce. Po kolei 'szła' woda. Oczywiście najpierw Ewelina wraz ze mną, na koniec chłopcy. Między czasie częstowaliśmy się dość ostrymi czipsami. Moja mama uważała, że są nie zdrowe i nie pozwalała mi ich jeść dla tego się cieszyłam, że teraz mogę. Może i miała racje, ale są przepyszne. Rozkoszując się ich smakiem dość przypadkowo spojrzałam na zegarek widniejący na moim nadgarstku.
-Bosze, już 15. A mecz jest o 15:15 !- Wykrzyknęłam zrywając się na proste nogi.
-Nie, jest dopiero 14.- Powiedziała Ewelina zerkając na czas w jej komórce.
-Ewelina, idiotko! Przecież sama wczoraj mówiłaś, że musisz zmienić godzinę w telefonie, bo coś ci się po przestawiało.
-A... No tak. - Zerknęła raz na mnie raz na chłopaków. Nie wiem, czy to było celowo, czy nie. Ale  patrzyła na nas tak jak by się nic nie stało.
-A, czyli mamy teraz szybko pobiec tak jak w filmach z nadzieją, że zdążymy.-Zapytała Ewelina prawdopodobnie nie z ironią. Położyłam dłoń na twarzy załamując się z jej inteligencji. Wszyscy szybko pobiegliśmy w stronę hali. Nikogo po drodze nie zauważyliśmy, pewnie dlatego, że ci ludzie pamiętali o czasie, w którym miała grać ich ulubiona drużyna. 'Ewelina nigdy nie zajmie się przypomnieniu nam o czasie'-myślałam podczas biegnięcia. Byłam już strasznie zdyszana, tak samo ona, Bartek i Paweł. Ale musieliśmy tam dobiegnąć. I jest ! W końcu znaleźliśmy się pod halą sportową, w której były rozgrywane mecze.
Zaczęliśmy zmierzać do wyjścia kiedy zobaczyłam jednego z ochroniarzy zamykających wejście. Podbiegłam do niego.
-Nie! Jeszcze my!- Krzyknęłam z rozpaczą łapiąc ca jedną z 'furtek'.
-Przykro mi dzieciaki, nie mogę Was już wpuścić. Mecz się zaczął.- Powiedział łysy, dość napakowany mężczyzna. Na szyi miał tatuaż, chyba to był wąż.
-Nie no, błagam. Muszę tam wejść. Jest to prawdopodobniej jedyny mecz siatkarski mojej kochanej drużyny siatkarskiej. Nie mogę tego przegapić...- Z moich ust wydobył się błagalny ton. Chyba go powoli zaczęłam przekonywać. Stanął, spojrzał w dół jak by się nad czymś istotnym zastanawiał.
-A za jaką drużyną jesteście ?-Zapytał podejrzliwym wzrokiem.
-PGE SKRA Bełchatów.- Pełni pod ekscytowania w wymawianiu tego dość krótkiego ale jakże ważnego dla mnie zdania, odpowiedziałam.
-Niech Wam będzie.- Powiedział otwierając na nowo 'furtkę'. Mieliśmy szczęście, że ochroniarz był fanem Skry, bo inaczej nie wiem jak by to było.
Wbiegliśmy szybko po schodach i po chwili znaleźliśmy się na trybunach. Właśnie dokładnie w tej sekundzie Bełchatów zdobyło pierwszy punkt w tym meczu. Wszyscy kibice zerwali się na nogi wiwatując. Czułam sie jak by wiwatowali mi. Ale emocje !



___________________________________________
I jak Wam się podoba ? *.*
BŁAGAM KOMENTUJCIE, BO NIE WIEM CZY KTOŚ TO CZYTA ;c

Atanasijević






sobota, 12 stycznia 2013

Rozdział I


-Jeszcze został tylko jeden set.
Powiedziałam do mamy wciskając znów 'play' na klawiaturze laptopa. Była już 1 w nocy. Mama jak zwykle krzyczała, że siedzę po nocach oglądając tylko te mecze. Nic na to nie poradzę. Lekcje kończę o 15 i do tego jeszcze treningi z siatkówki do 19. Następnie muszę odrabiać lekcje i się uczyć. A w liceum nie mogę sobie tak po prostu tego olać. Więc nie miałam kiedy indziej czasy aby nadrabiać nie obejrzane mecze.
   W internecie była dość słaba jakość, ale można było dostrzec siedzącego na ławce Anastasiego ze zdenerwowaną miną. Reprezentacja Polski przegrywała z Włochami ostatnim setem. Było 7:11. Miałam wielką nadzieję, że Polska jeszcze wygra. Niestety... 'No nic, nic na to nie poradzę'- pomyślałam zamykając laptop. Położyłam się w łóżku, odpisałam na ostatniego sms do Eweliny i zasnęłam.
     Kolejny dzień... Koleje lekcje... I kolejny trening. Tylko to ostatnie mnie pocieszało. Była już 6:00
rano. Zaspana jak zwykle wstałam i zeszłam na dół na śniadanie. Jednak jego nie było. Moja mama nadal spała. Uważa, że mając 16 lat powinnam sobie robić posiłki. Tak, może i powinnam. Ale ciężko trochę wstać po 5 godzinach snów i robić sobie rano kanapki. Już teraz nic na to nie poradzę. Zaparzyłam sobie kawę na rozbudzenie i do tostera włożyłam dwie kromki chleba. Posmarowałam je miodem. Były pyszne.
Dopiłam jeszcze tylko pół kawy i zerkając na zegarek szybko poleciałam do łazienki aby się trochę ogarnąć. Zaplotłam sobie szybko warkocza, umyłam zęby, ubrałam się i wyszłam szybko z domu. Na ulicy spotkałam Ewelinę, równie zaspaną tak jak ja.
-O hej ! Nie wieżę, że Polska przegrała...-Zawołałam do przyjaciółki i zaczęłam rozmowę o wczorajszym meczu, który Ewelina tak jak ja oglądała.
-Siemanko. Ja też, mam nadzieję, że mecz w sobotę pójdzie im lepiej. - Powiedziała przyspieszając mi kroku.
-Tak, ale chociaż obejrzymy go na żywo.-Powiedziałam uradowanym głosem.

                                                                     ***
 Zaczął się trening. W końcu ! Miałam już dość tych lekcji. Na każdej z nich prawie zasnęłam.
A najbardziej na historii. Śniło mi się, że nauczyciele uczyli nas o siatkówce. To było by coś. A nie.. Jakieś kosiny, sriny i tak dalej. To nam się w życiu nie przyda, ale siatkówka owszem.
   Jak zwykle dobieraliśmy się w pary dziewczyna-dziewczyna,  chłopak-chłopak. Tym razem za nim postanowiliśmy to zrobić trener gwizdną gwizdkiem i zawołał nas do siebie.
-Dzisiaj będzie trochę inaczej. Dziewczęta w siatkówce potrzebujecie też siły, a wy chłopcy zręczności i refleksji. Nauczycie się tego od siebie.- Powiedział używając gestu rąk.-A więc od dzisiaj dobrałem was sam. - dokończył wskazując na listę wiszącą na drzwiach.
-Zajebiście po prostu... - Powiedziałam do Eweliny z ironią ruszając w stronę drzwi. List było dwie. Każda dziewczyna miała przydzielonego chłopca do pary. Przejechałam palcem po liście szukając swojego imienia i nazwiska. Jest...'Agnieszka Parsuwiewicz - Bartek Poznań'.
-Kto to jest...?- Zapytałam sama siebie. Nagle ktoś zaczepił mnie palcem.Obróciłam się. Stał przystojny chłopak. Chodził na treningi ale nie utrzymywałam z nim kontaktu.
-Siema laska. Ja jestem Bartek. Trener nas do siebie przydzielił.-Powiedział mój nowy partner po
czym uśmiechnął się.
   Stanęliśmy na przeciwko siebie na boisku. Inne pary zrobiły tak samo. Złapałam jedną z piłek,
które rzucił trener i odbiłam do Bartka. On, zamiast do mnie odbić ściął piłką w moją stronę.
-Co ty robisz ?!- Zapytałam z wyrzutem odchylając się od uderzenia piłką w twarz.
-Nie słyszałaś trenera ? Masz się siły nauczyć...A nie gadasz tylko. - Odpowiedział z przewagą w głosie.
'Co za pajac..'- pomyślałam odbijając raz prawą raz lewą piłką w podłogę by rozgrzać ręce. Ponownie piłka z moich rąk trafiła do niego. Tym razem odbijaliśmy w miarę 'normalnie', bo tak jak wcześniej robił to z taką samą siłą.
[...]
    Nadszedł koniec treningu . Szybko poszłam do szatni i przebrałam się. Był w niej straszny tłok więc
z niej wyszłam. Oparłam się o ścianę. Za chwilę wyszła i Ewelina. Ruszyłyśmy w stronę wyjścia i tusz po chwili znalazłyśmy się na dworze.
-Kogo Ci przydzielili ?- Zapytałam mając pewną nadzieję, że kogoś gorszego ode mnie.
-Takiego jednego Pawła. Fajny z niego gość. Dużo rozmawialiśmy i w ogóle. A tobie kogo przydzielili?- Uradowana zapytała.
-Lepiej nie pytaj... Za bardzo pewny siebie gość.- Dodałam przewracając oczami.
   Doszłyśmy już do domów. Każda poszła w swoją stronę. Ja musiałam przebyć jeszcze ciemną,
ślepą uliczkę. Nie lubiłam tędy w nicy chodzić. Za wielką mam wyobraźnie. Ale jakoś doszłam do domu.
-Już jestem ! - Zawołałam wchodząc do domu. Szybko rozpięłam i zdjęłam szybko kurtkę wraz
z butami po czym poszłam prosto do kuchni. Zaparzyłam sobie kakałko, posłodziłam i wbiegłam po schodach na górę. Dochodziła już godzina 21. Pośpiechem włączyłam laptop i odtworzyłam stronę, na której zawsze oglądałam mecze. Kliknęłam w mecz Skry z Deltą. Już prawie mi się załadował gdy nagle wszystko się wyłączyło. Postanowiłam włączyć światło. Jednak się nie udało.
-Mamo ! Włącz prąd. - Powiedziałam naiwnie krzycząc przez klatkę schodową.
-Nic nie zrobię. Coś chyba robią na ulicy. Zaraz pójdę i zobaczę.- Odpowiedziała nakładając płaszcz i wychodząc z domu. 'Świetnie po prostu, jak ja teraz obejrzę mecze?'-pomyślałam po czym wyciągnęłam telefon by oświecić sobie drogę przez schody na dół. Będąc już prawie w połowie drogi potknęłam się  o jedną z zabawek mojego psa Krakersa ale dość szybko złapałam równowagę. Ostrożnie zeszłam na dół. W tym samym momencie do domu weszła moja mama.
-Nie ma rady. Najpóźniej za tydzień włączą prąd.- Powiedziała smutnym głosem.
-Za tydzień ? I jak ja niby obejrzę mecze ?!- Wykrzyknęłam. Moja mama spojrzała na mnie miną typu 'Bo niby Twoje mecze są najważniejsze'.




_______________________________________________________________________
I jak się podoba ? Sądzicie, że co powstanie między Agnieszką a Bartkiem ? ;)
Pozdrawiam ♥
♥♥

Siemanko

Siemanko. Mam na imię Angela. Pochodzę z niewielkiej miejscowości. Będę tu pisać coś w rodzaju książki, opowiadania itp. o siatkówce. Nie wiem czy Wam się spodoba. Mam taką nadzieję. ;)
Pozdrawiam.