Prądu nadal nie było. Sobota-jedyny dzień, w którym mogę sobie obejrzeć jakiś mecz
normalnie w telewizji. I na przekór dzisiaj nie miałam jak. Tak mniej więcej wyglądały moje przemyślenia po przebudzeniu się. Byłam jeszcze bardzo zaspana. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Zeszłam na dół i je otworzyłam. Przede mną stała Ewelina.
-Co ty tu robisz... Jest dopiero 9.- Powiedziałam po czym ziewnęłam.
-Nie uwierzysz ! Mam bilety na mecz SKRA Bełchatów z Delectą Bydgoszcz !-Zawołała pokazując 4 bilety, które trzymała w ręku.
-Co? Skąd je masz ? I dlaczego aż 4 ?- Zapytałam pełna podniecenia prowadząc ją do pokoju.
-To miała być niespodzianka. Wygrałam je. A 4 dlatego, że ktoś jeszcze z nami idzie.
-Dziękuję ci kochana ! A kto ?
-Bartek i Paweł. Powinni być za 10 min. .
-Bartek ?!-
-No tak... Mówił, że go bardzo polubiłaś.
-Tak, jasne...- Powiedziałam ironicznie. Nie chciałam iść tam z moim nowym partnerem, no ale bardziej zależało mi na meczu. Byłam taka szczęśliwa. Nigdy nie przypuszczałabym, że pojadę na mecz. Mama nigdy mi nie pozwalała, bo bogaci nie byliśmy abym jeździła na jakieś mecze.
Minęło 20 min., a nie 10 zanim chłopcy się zjawili. Wpuściłam ich do domu po czym zorientowałam się, że nadal jestem w piżamie.
-No to ten... Wy idźcie do Eweliny. A ja... Pójdę się ubiorę.-Szybko ruszyłam do szafy wyjmując z niej koszulkę kibica Skry, którą kupiłam na aukcji około rok temu. Narzuciłam ją na siebie w łazience po czym wciskając w siebie parę dżinsów zeszłam na dół. Przy schodach stał Bartek.
-To dla Ciebie.- Wręczył mi różę po czym uśmiechnął się śmiejąc się lekko.
-O jej...Dziękuję. A z jakiej to okazji ?- Zapytałam wąchając czerwony pąk.
-Myślisz, że dlaczego spóźniłem się z Pawłem ?
-No nie wiem... - Uśmiechnęłam się po czym razem z nim weszłam do pokoju. Ewelina również dostała różę, prawdopodobnie od Pawła. Nie sądziłam, że Bartek będzie miły. Wydawał się...'Groźny'.
-No dobra... Chodźcie do mnie na górę, zrobimy jakiś plakat.- Powiedziałam zapraszając ich
do swojego pokoju. Weszliśmy po schodach po czym do mnie. Wyciągnęłam z szafy rulon żółtego papieru. Złapałam w rękę czarny marker. Zaczęłam się zastanawiać.
-Co napiszemy ?- Zapytałam opierając brodę na dłoni. Spojrzałam po kolei na każdego kto siedział na przeciw mnie.
-To może ten tekst z piosenki... Jak to było ?- Powiedziała Ewelina próbując przypomnieć sobie ten zwrot.
-Mamy żółte serca, w których płynie czarna krew. Bo to SKRA Bełchatów, bo to SKRA Bełchatów jest. - zanucił Bartek uderzając ręką w nogę w takt rytmu piosenki. Każdy z naszej czwórki zrobił niesamowitą minę. Po pierwsze radocha była z tego, że w końcu mamy pomysł na hasło, a po drugie Bartek miał niesamowity głos. Po naszych minach, trochę się speszył.
-Tsa...To robimy to ?- Zapytał łapiąc do ręki markera. Napisał te dwa zdania po czym spojrzał na mnie. Prawdopodobnie zauważył, że cały czas się na niego gapiłam. Ale nic nie poradzę. Na początku go nie lubiłam, wydawał się taki... Za bardzo pewny siebie. Ale teraz widzę, że jest nawet słodki.
-To jedziemy ? Mój kumpel nas podwiezie. Powinien być już pod domem. - Stwierdził Paweł wyglądając przez okno. Wszyscy szybko się zebraliśmy i po chwili siedzieliśmy już w dość dużym ale za to brudnym vanie. Mówi się trudno, ale mimo to mieliśmy jakiś dojazd. Nic mi dzisiaj nie zepsuje humoru.
-To może ten tekst z piosenki... Jak to było ?- Powiedziała Ewelina próbując przypomnieć sobie ten zwrot.
-Mamy żółte serca, w których płynie czarna krew. Bo to SKRA Bełchatów, bo to SKRA Bełchatów jest. - zanucił Bartek uderzając ręką w nogę w takt rytmu piosenki. Każdy z naszej czwórki zrobił niesamowitą minę. Po pierwsze radocha była z tego, że w końcu mamy pomysł na hasło, a po drugie Bartek miał niesamowity głos. Po naszych minach, trochę się speszył.
-Tsa...To robimy to ?- Zapytał łapiąc do ręki markera. Napisał te dwa zdania po czym spojrzał na mnie. Prawdopodobnie zauważył, że cały czas się na niego gapiłam. Ale nic nie poradzę. Na początku go nie lubiłam, wydawał się taki... Za bardzo pewny siebie. Ale teraz widzę, że jest nawet słodki.
-To jedziemy ? Mój kumpel nas podwiezie. Powinien być już pod domem. - Stwierdził Paweł wyglądając przez okno. Wszyscy szybko się zebraliśmy i po chwili siedzieliśmy już w dość dużym ale za to brudnym vanie. Mówi się trudno, ale mimo to mieliśmy jakiś dojazd. Nic mi dzisiaj nie zepsuje humoru.
***
Droga do Bełchatowa zajęła krócej niż sądziliśmy. Po upływie półtora godziny dojechaliśmy
na miejsce gdzie planowaliśmy, że będziemy ok 40 min. później. Dla mnie to i troszkę lepiej. Z jednej strony mogę zwiedzić to dość piękne miasto, a z drugiej- nie wiem czy wytrzymam ten czas kiedy cokolwiek zrobię będę podekscytowana tym, że zaraz wkroczę na trybuny siatkarskie gdzie miał rozegrać się mecz mojej ulubionej drużyny siatkarskiej.
Wysiedliśmy z vana Michała- kumpla Pawła. Mieliśmy wielkie chęci aby gdzieś pójść, ale gdzie ?
Przecież nie znaliśmy tej miejscowości. Gdyby Michał od razu nie odjechał pokazały nam okolice, bo ponoć tu mieszka jakaś jego ciotka ze strony dziadka, albo chociaż pożyczył by nam którąś z map, które wszystkie ok. 50 trzymał w schowku. Sądzę, że nawet ich nie używał. Najwyraźniej musieliśmy sobie sami poradzić. Drogę na halę znaliśmy plus mniej więcej Ewelina wiedziała gdzie jest pobliski sklepik. Po tym jak nam to oznajmiła szybko szliśmy razem z nią, w stronę którą nam wskazała, ponieważ byliśmy spragnieni.
Po upływie paru minut znaleźliśmy się przy kiosku.
-Macie jakieś drobne ?- Zapytałam wkładając raz jedną, raz drugą rękę do kieszeni spodni próbując wyjąć drobniaki.
-Ja mam dwie dychy.-Powiedział Bartek wręczając mi dwa, dość pogięte, nominały o wartości 10 zł. Uśmiechnął się do mnie, po czym ja również to odwzajemniłam. Podeszłam do okienka, w którym wyglądała kasjerka w średnim wieku trzymając papierosa w jednym ręku. Druga ręka była zajęta przewracaniem przed tygodniowej gazety.
-Dzień dobry. Poproszę jedną butelkę wody gazowanej i paczkę czipsów.- Oznajmiłam kobiecie kładąc na blat pieniądze. Spojrzała na mnie od dołu do góry po czym wstała swoją za przeproszeniem wielebną dupą i sięgnęła jedynie po czipsy, bo wody stały obok niej. Schowała moje, konkretniej Bartka, pieniądze po czym zajęła się swoją 'pracą'.
-Łap, potem Ci oddamy.- Powiedziałam wręczając Bartkowi resztę z zakupionych rzeczy. Usiedliśmy wszyscy w czwórkę na dość starej ławeczce. Po kolei 'szła' woda. Oczywiście najpierw Ewelina wraz ze mną, na koniec chłopcy. Między czasie częstowaliśmy się dość ostrymi czipsami. Moja mama uważała, że są nie zdrowe i nie pozwalała mi ich jeść dla tego się cieszyłam, że teraz mogę. Może i miała racje, ale są przepyszne. Rozkoszując się ich smakiem dość przypadkowo spojrzałam na zegarek widniejący na moim nadgarstku.
-Bosze, już 15. A mecz jest o 15:15 !- Wykrzyknęłam zrywając się na proste nogi.
-Nie, jest dopiero 14.- Powiedziała Ewelina zerkając na czas w jej komórce.
-Ewelina, idiotko! Przecież sama wczoraj mówiłaś, że musisz zmienić godzinę w telefonie, bo coś ci się po przestawiało.
-A... No tak. - Zerknęła raz na mnie raz na chłopaków. Nie wiem, czy to było celowo, czy nie. Ale patrzyła na nas tak jak by się nic nie stało.
-A, czyli mamy teraz szybko pobiec tak jak w filmach z nadzieją, że zdążymy.-Zapytała Ewelina prawdopodobnie nie z ironią. Położyłam dłoń na twarzy załamując się z jej inteligencji. Wszyscy szybko pobiegliśmy w stronę hali. Nikogo po drodze nie zauważyliśmy, pewnie dlatego, że ci ludzie pamiętali o czasie, w którym miała grać ich ulubiona drużyna. 'Ewelina nigdy nie zajmie się przypomnieniu nam o czasie'-myślałam podczas biegnięcia. Byłam już strasznie zdyszana, tak samo ona, Bartek i Paweł. Ale musieliśmy tam dobiegnąć. I jest ! W końcu znaleźliśmy się pod halą sportową, w której były rozgrywane mecze.
Zaczęliśmy zmierzać do wyjścia kiedy zobaczyłam jednego z ochroniarzy zamykających wejście. Podbiegłam do niego.
-Nie! Jeszcze my!- Krzyknęłam z rozpaczą łapiąc ca jedną z 'furtek'.
-Przykro mi dzieciaki, nie mogę Was już wpuścić. Mecz się zaczął.- Powiedział łysy, dość napakowany mężczyzna. Na szyi miał tatuaż, chyba to był wąż.
-Nie no, błagam. Muszę tam wejść. Jest to prawdopodobniej jedyny mecz siatkarski mojej kochanej drużyny siatkarskiej. Nie mogę tego przegapić...- Z moich ust wydobył się błagalny ton. Chyba go powoli zaczęłam przekonywać. Stanął, spojrzał w dół jak by się nad czymś istotnym zastanawiał.
-A za jaką drużyną jesteście ?-Zapytał podejrzliwym wzrokiem.
-PGE SKRA Bełchatów.- Pełni pod ekscytowania w wymawianiu tego dość krótkiego ale jakże ważnego dla mnie zdania, odpowiedziałam.
-Niech Wam będzie.- Powiedział otwierając na nowo 'furtkę'. Mieliśmy szczęście, że ochroniarz był fanem Skry, bo inaczej nie wiem jak by to było.
Wbiegliśmy szybko po schodach i po chwili znaleźliśmy się na trybunach. Właśnie dokładnie w tej sekundzie Bełchatów zdobyło pierwszy punkt w tym meczu. Wszyscy kibice zerwali się na nogi wiwatując. Czułam sie jak by wiwatowali mi. Ale emocje !
___________________________________________
I jak Wam się podoba ? *.*
BŁAGAM KOMENTUJCIE, BO NIE WIEM CZY KTOŚ TO CZYTA ;c
ja czytam :D
OdpowiedzUsuńZAJEBISTE :D nowy jak najszybciej! ;*
Nooo ja też juz przeczytałam od poczatku do tego momentu :) Pisz i nie poddawaj się :p Ludziom się nie chce pisać komentarzy co wiem sama po sobie że zniechęca :) Fajnei się to czyta ;)
OdpowiedzUsuńwww.inspirato.blog.onet.pl
Super! Wciaga jak cholera :D Z niecierpliwoscia czekamy na nastepny rozdzial i zaprawszan tez na moja opowiesc :)
OdpowiedzUsuńhttp://siatkawsercu.blogspot.it/